⚖️ Konstytucja a rzeczywistość
Artykuł 25 Konstytucji RP gwarantuje wszystkim kościołom i związkom wyznaniowym równe prawa. Jednak w praktyce Kościół katolicki cieszy się statusem wyjątkowym i niedostępnym dla innych wspólnot religijnych. Konkordat przyznał mu szereg przywilejów – od obecności w szkołach publicznych, przez finansowanie katechetów i uczelni katolickich, po ułatwiony dostęp do mediów publicznych. Inne związki wyznaniowe, nawet te uznane prawnie, nie mają podobnych uprawnień ani środków finansowych. Jak mówi Rafał Betlejewski, to sytuacja, w której państwo deklaruje równość, ale tworzy systemową nierówność na korzyść jednej religii.
💰 Uprzywilejowanie finansowe i symboliczne
Kościół katolicki otrzymuje środki z Funduszu Kościelnego, dotacje na renowacje zabytków, finansowanie kapelanów w instytucjach publicznych oraz preferencje podatkowe – w skali, której żadne inne wyznanie w Polsce nie doświadcza. Ma też uprzywilejowany dostęp do najwyższych władz państwowych – czego dowodem są regularne spotkania hierarchów z prezydentem, premierem czy ministrami. Tego rodzaju „symboliczny sojusz” ma realne konsekwencje – mniejszości wyznaniowe, a także osoby niewierzące, czują się obywatelami drugiej kategorii. Takie nierówności nie tylko naruszają konstytucję, ale też osłabiają społeczną spójność i poczucie wspólnoty.
🛑 Państwo dla wszystkich, nie dla wybranych
W nowoczesnej demokracji państwo powinno być neutralnym arbitrem, a nie sponsorem jednej religii. Kampania #KonkordOut apeluje o zniesienie systemowych przywilejów Kościoła katolickiego i wprowadzenie przejrzystych zasad, które zapewnią równe traktowanie wszystkich wyznań i światopoglądów. Oznacza to m.in. likwidację Funduszu Kościelnego, zakończenie finansowania katechezy z budżetu oraz równe zasady korzystania z mediów publicznych. Równość obywateli zaczyna się od równości ich przekonań w oczach państwa – a dopóki konkordat stoi na straży uprzywilejowania jednej wspólnoty religijnej, tej równości nie będzie.